Nie będziemy zwiedzali boso ani autostopem, ani turlając nosem orzeszek ziemny. Ot, zwyczajna podróż samochodem, ledwie liźnięcie tego, co ten kraj ma do zaoferowania. A mimo to lot za ocean, do Ameryki wciąż uważanej przez wielu za Eldorado, ziemię miodem i mlekiem płynącą (o czym świadczą chociażby tłumy ubiegające się o wizy pobytowe) jest dla nas czymś niezwykłym. I wcale nie mamy nadziei, że to właśnie nam ziści się sen „od pucybuta do milionera” – chodzi raczej o zobaczenie na własne oczy tego, co tam najpiękniejsze – bogactwa przyrody. W Stanach Zjednoczonych, na terytorium wielkości niewiele mniejszej niż powierzchnia Europy znajdziemy pustynie, mroźne krainy, i gorące wyspy, jest tu 58 Parków Narodowych położonych we wszystkich strefach klimatycznych jakie tu występują – umiarkowanej, tropikalnej, arktycznej, półsuchej i suchej. I można zachwycać się drapaczami chmur na Manhattanie, podziwiać nowinki techniczne czy zajadać się fast-foodami, ale to właśnie natura stworzyła największe atrakcje Stanów Zjednoczonych.
W ciągu naszego pobytu zwiedzimy zaledwie ułamek tego, co warto zobaczyć, ale wierzymy, że uda nam się ten czas wykorzystać jak najlepiej i przeżyć przygodę życia.