Geoblog.pl    ontour    Podróże    Szwajcaria - 2008    Monachium
Zwiń mapę
2008
28
sie

Monachium

 
Niemcy
Niemcy, München
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 605 km
 
Wczesnym rankiem zawitaliśmy na przedmieściach Monachium by zatrzymać się przy Allianz Arena. Stadion był zamknięty, jednak i z zewnątrz widać było jego ogrom. A obok - dowód doskonałej organizacji Niemców, piętrowy parking na kilkanaście tysięcy miejsc, w niemeczowe dni wykorzystywany jako buforowy dla miasta, a kwitek upoważniał do bezpłatnego przejazdu publicznym transportem. Była dopiero 8 godzina, jednak kolejne miejsca zapełniały się przez przyjeżdżających do pracy spoza stolicy Bawarii. Jest to największy land w kraju, a w jego skład wchodzą byłe regiony niezależne oraz wolne miasta dopiero w XIX wieku dołączone do kraju związkowego. Samo Monachium najbardziej kojarzy się chyba z wielkimi koncernami, futbolem, a przede wszystkim piwem i słynnym Octoberfest. My tą atrakcję zostawiliśmy sobie jednak na koniec, tymczasem kierujęc się w stronę Rezydencji, czyli dawnej siedziby królów bawarskich. Już w XIV wieku istniał tu zamek, stopniowo rozbudowywany w kolejnych stuleciach, dzisiaj we wnętrzu znajduje się muzeum. Zwiedzamy poszczególne, zbudowane w różnych stylach dziedzińce - całość zajmuje rzeczywiście duży obszar, a jeden z fragmentów do złudzenia przypomina budynek naszej poznańskiej opery.
Ruszamy dalej, kolejny ciekawy zabytek to Nowy Ratusz (jak się później okazuje wygląda na starszy od Starego, i jest też o wiele bardziej okazały). Oglądamy go najpierw od strony dziedzińca, dopiero potem naszym oczom ukazuje się fasada przy Marienplatz wyglądająca trochę jakby odlana z mokrego piasku, i stojąca przed nią kolumna Maryjna. Neogotycka stumetrową budowlę ozdabiają rzeźby przedstawiające bawarskich książąt i królów. Zegar wygrywa melodię, w rytm której poruszają się figury rycerzy walczących w turnieju, czy tańczących bednarzy, oraz strażnik miejski i Anioł Stróż błogosławiący miasto. Tak przynajmniej twierdzi nasz przewodnik, gdyż niestety nie trafiamy w godzinę o której oglądać można pokaz. Zamiast tego podziwiamy Stary Ratusz, przebudowany na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to powstał w nim przejazd dla ruchu samochodowego. W wieży mieści się muzeum zabawek, którego z braku zainteresowania i goniącego czasu nie zwiedzamy. Idziemy natomiast na pobliski Viktualnienmarkt, plac nazywany w przewodniku "wiejskim sercem Monachium", a który nas jednak nieco rozczarował. Kiedyś zapewne mieściły się tu tradycyjne stragany, dziś znajdujemy rząd blaszanych budek z wszelakim zaopatrzeniem. I tak można nabyć tu sery, wędliny, ogromne golonki, wino a także - jakby inaczej - piwo. Nawiązując zatem do złocistego napoju próbujemy znaleźć na tyłach Marienplatz najstarszy browar w mieście - Augustinerbrau (założony w 1328 roku), jednak mimo dokładnych wskazówek przewodnika nie udaje nam się rozpoznac budynku. Czyżby nowoczesna galeria handlowa powstała właśnie na jego miejscu? Pewnie już się nie dowiemy.
W średniowieczu na Marienplatz znajdował się targ solny i zbożowy. Dziś jest to miejsce pełne malowniczych budynków, z których każdy ma do opowiedzenia ciekawą historię. Dawny kościół Augustianów został obecnie przekształcony w muzeum myślistwa i rybołóstwa. Frauenkirche to z kolei jedna z największych świątyń gotyckich południowych Niemiec, jej wnętrza moga podobno pomieścić 20 tysięcy wiernych. I chociaż ta liczba wydaje nam się być nieco zawyżona, to jednak faktycznie jest to bardzo przestronny budynek. Spacerujemy jeszcze chwilę klimatycznymi uliczkami pełnymi zadbanych kamienic - bez wątpienia Monachium jest jednym z najbardziej malowniczych miast Niemiec. Na zakończenie krótkiego zwiedzania udajemy się do Hofbrauhaus - najpopularniejszej piwiarni, piętrowej z ogórdkiem. Sam parter moze pomieścić 1000 smakoszy złotego trunku, sala na piętrze natomiast ze zdobionym stropem aż 1300. Dodatkowo na górze znajduje się także kącik "edukacyjny" z kuflami piwa, bawarskimi preclami i kiełbaskami wykonanymi z... tworzywa. Zastawiony stół wygląda jak prawdziwy, prawdziwa jest także waga kufli - kelnerki tutaj potrafią unieść ich aż 12 na raz, jednak przeciętnej kobiecie taką ilość ciężko nawet objąć ręką. Ze względu na wczesną porę w piwiarni jest niewielu klientów, ale można wyobrazić sobie jaki ruch będzie tu panował wieczorem. Rzędy szklanych, litrowych kufli czekają na napełnienie i nawet wysoka cena (o ile pamiętam 7 euro) nie zniechęci smakoszy. Trochę żałujemy, że nie możemy zostać do tego czasu, jednak pora ruszać w dalszą drogę. Jeszcze tylko rzut oka na stoisko z pamiątkami, na zabytkowe uliczki i już stolica Bawarii staje się małym punkcikiem oglądanym przez tylną szybę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
ontour
Justyna i Paweł
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 6 komentarzy6 190 zdjęć190 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.09.2010 - 19.09.2010
 
 
23.02.2011 - 27.02.2011