Geoblog.pl    ontour    Podróże    USA 2009    Madison - Stolica stanu Wisconsin
Zwiń mapę
2009
02
maj

Madison - Stolica stanu Wisconsin

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Madison
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7630 km
 
Wczoraj odwiedzilismy Madison, stolice stanu Wisconsin - jedyne 70 km od naszej miejscowosci :) Bylismy w mallu, duzym centrum handlowym, gdzie ksiegarnia jest wieksza od niejednej biblioteki a nasz Empik to przy niej maly sklepik. Przy okazji wizyty w kolejnych sklepach moglismy sie przekonac o totalnym braku gustu amerykanow gdyz na wystawie kroluje totalna tandeta i szmelc rodem z naszych odrzutow w Quelle. W dodatku najlatwiej dostepne rozmiary to numer mniej od slonia, a XS w ogole nie spotkalismy. Zreszta wsrod mieszkancow tego kraju osob o obfitych rozmiarach nie brakuje, co moze dziwic kiedy na ulicach co kawalek mija nas ktos uprawiajacy jogging. Po zwiedzeniu malla i pierwszych zakupach (nieco mozna zdziwic sie przy kasie, gdyz do ceny podanej na metce dolicza sie - przynajmniej w tym stanie bo kazdy ma swoja stawke - 5,5% podatku) pora na lunch. Wybralismy sie niedaleko, do baru kanapkowo - zupowego, i juz posileni ruszylismy zwiedzac centrum polozone jedyne pol godziny jazdy samochodem od malla na przedmiesciach.
Pierwsze kroki skierowalismy na Taras Monona nazwany tak od jednego z dwoch jezior nad jakimi polozone jest to niewielkie miasteczko. Z reguly zreszta stolicami stanow nie sa wielkie metropolie. z tarasu rozposciera sie piekny widok z jednej strony na tafle Monona, a z drugiej na kapitol bedacy dokladna mniejsza kopia tego w Waszyngtonie. Zreszta gdziekolwiek bysmy nie pojechali, w ktorymkolwiek ze stanow bysmy nie byli, zawsze kapitol (czyli siedziba wladz stanowych)bedzie wygladal dokladnie tak samo. Nam trafila sie jeszcze dodatkowa atrakcja - akurat ulicami przechodzila demonstracja ludzi walczacych o prawa imigrantow. Najwidoczniej jednak takie procesje sa tu dosyc czeste bo na przypadkowych przechodniach nie zrobila ona wiekszego wrazenia.
Poniewaz Madison jest miastem uniwesyteckim, nie brakuje tu mlodych ludzi. Warto dodac ze bardzo zahartowanych mlodych ludzi, bo gdy my przy zimnym wietrze i 12 stopniach Celsjusza(jak to dobrze ze samochodowy termometr nie zna tylko Farenheitow) kulimy sie z zimna w cienkich kurtkach, dla reszty to najwidoczniej pelnia lata. Wszyscy w sandalkach, plazowych klapeczkach, krotkich spodniach i podkoszulkach, najwyrazniej po dlugiej i mroznej zimie (jeszcze tydzien temu padal tu snieg) kazdy chce nacieszyc chociaz ta odrobina slonca ktore od czasu do czasu przeswituje wsrod chmur. Im blizej campusu uniwersyteckiego tym bardziej czuje sie studencka atmosfere. Mnostwo malych budek z jedzeniem z kazdej czesci swiata. Mozna tu skosztowac kuchni afganskiej, azerskiej, afrykanskiej, indyjskiej, nepalskiej, meksykanskiej i popic to piwem w irlandzim pubie. I chociaz studenci pochodza ze wszystkich stron swiata, to wszystkich laczy jedno - luzny sportowy ubior, najczesciej z logo uniwersytetu lub jeszcze lepiej uniwersyteckiej druzyny sportowej i jej maskotka borsukiem. Co kawalek mijamy sklepy firmowe, w ktorych od roznorodnosci towaru moze zakrecic sie w glowie. Od ubran na wszystkie pory roku i kazda okazje, bielizny, pizam i szlafrokwo, przez bizuterie, kapcie, wyposazenie kuchni, talerze i szklanki (zarowno szklane jak i jednorazowe z tektury), fartuszki, przez akcesoria lazienkowe typu mydelniczka czy szczoteczki do zebow, karty do gry, budziki, zegary, foremki do ciasta, napoje, syropy klonowe, papiery do pakowania prezentow, przybory szkolne... W zasadzie mozna bylo urzadzic sobie caly dom w borsuki, doliczylismy sie jedynie braku specjalnego papieru toaletowego ale moze po prostu nie zauwazylismy go. Koniec koncow zdecydowalismy sie na dwa T-shirty, choc w ta pogode moze lepsza bylaby ciepla bluza. Przy okazji mozemy wspomniec o amerykanskich ekspedientkach, ktore sa az nadto uprzejme. Od progu witaja sie z nami jakbysmy byli dawno nie widzianymi przyjaciolmi, jak sie mamy i w ogole, przy kasie proponuja wyrobienie karty stalego klienta - to zajmie tylko chwila, zrobia zdjecie, wezma numer ubezpieczenia i dane i juz. I promocja jakas jest. NIE, DZIEKUJE BARDZO!!!
Poniewaz mielismy jeszcze troche czasu, postanowilismy spedzic go w Starbucksie, niestety nie na kawie a wodzie i herbacie, ale za to z widokiem na ulice. I oto zajechal elegancki samochod z ktorego wygramolil sie siwiutenki dziadunio. Wyciagnal z pod siedzenia kule i wlokac nogi za soba, czlap czlap, takze przyszedl do Starbucksa na kawe. Takich kierowcow, ktorym na dobra sprawe powinno sie juz zakazac prowadzenia samochodu jest tu bardzo wiele, zreszta takze w mallu spacerowaly pary staruszkow i na pol slepych babcinek, i stanowia oni spore zagrozenie dla ruchu drogowego. Ponadto najczesciej jada az nadto przepisowo i przy ograniczeniu do 25 mil na godzine jada dwudziestka po czym nie przyspieszaja po zwiekszeniu dopuszczalnej predkosci.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
ontour
Justyna i Paweł
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 6 komentarzy6 190 zdjęć190 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
15.09.2010 - 19.09.2010
 
 
23.02.2011 - 27.02.2011